Jaki był Józef Piłsudski?
Na pierwszy rzut oka Józef Piłsudski nie wyróżniał się z otoczenia. Był średniego wzrostu, szczupły, proporcjonalnie zbudowany. Charakterystyczne, nieco suche rysy, krzaczaste brwi, sumiaste wąsy i krótka fryzura sprawiały, że miał twarz łatwą do zapamiętania i... wdzięczną dla karykaturzystów. W latach trzydziestych, zwłaszcza po wylewie krwi do mózgu, którego doznał w 1928 r., chodził lekko przygarbiony i zaczął się szybko starzeć, przede wszystkim zewnętrznie. W chwili śmierci miał 68 lat, wyglądał jednak na znacznie starszego. Mimo to poruszał się energicznie i zdecydowanie, mówił stanowczo, z charakterystycznym wileńskim zmiękczaniem głosek, pod koniec życia trochę gderliwie.
Ten starszy człowiek o poczciwej powierzchowności miał jednak bardzo silne, baczne spojrzenie, doskonale widział, słyszał i natychmiast reagował. Po sposobie, w jaki zwracał się do swoich podkomendnych, można było poznać jego stosunek do danej osoby. Najmilej było usłyszeć od niego określenie „dziecko”, burzę zapowiadało zaś jego zwrócenie się do kogoś per „pan” i podanie stopnia wojskowego. Wszyscy, którzy znali Piłsudskiego, podkreślają jego niezwykłą charyzmę, tę trudną do określenia cechę, która nawet jego przeciwników zmuszała do szacunku. Piłsudskiego można było uwielbiać lub nienawidzić, ale okazywanie mu respektu było naturalne i niemal odruchowe.
Wzorem ówczesnych dyktatorów i autokratów na co dzień nosił elementy munduru, podkreślające skromność wyglądu. Służbowo nosił się po wojskowemu, ale w uniformie mającym niewiele wspólnego z przepisami. Miał inny niż wszyscy mundur i inaczej niż wszyscy salutował – taki był niepisany przywilej pierwszego marszałka Polski.
Piłsudski był niemal abnegatem, przywiązywał niewielką wagę do wygód życiowych. Palił dużo papierosów zwanych „marszałkowskimi”, wykonywanych specjalnie dla niego. Pił wielkie ilości mocnej herbaty, nie przepadał natomiast za kawą. Jadał dość nieuważnie, co można zauważyć nawet dziś, oglądając zachowaną do naszych czasów jego codzienną kurtkę...
Marszałek dużo chodził, uwielbiał samotne spacery po parku Łazienkowskim, Pikieliszkach czy Druskiennikach –biada funkcjonariuszowi ochrony, który zostałby przez niego wtedy zauważony! W jednej kieszeni płaszcza miał zawsze cukierki dla uwielbiających go dzieci, a w drugiej, starym konspiracyjnym zwyczajem, trzymał załadowany rewolwer. Nie mógł spać bez broni położonej na nocnym stoliku przy łóżku, kiedyś nawet doszło do tragedii, gdy marszałek strzelił do majaczącej za oknem sylwetki podoficera z ochrony. Oficjalnie twierdził, że we własnym kraju nie potrzebuje ochrony, bo sam potrafi się bronić.
Rodzina marszałka prowadziła w Belwederze życie na pół mieszczańskie, na pół ziemiańskie, bardzo skromne i naturalne, z cotygodniowymi „herbatkami”, goszczeniem najbliższych, przygotowywaniem zapraw na zimę itd. Piłsudski był bardzo rodzinny i kochał dzieci, uchodził za wzorowego ojca obydwu córek, choć wydaje się, że jego oczkiem w głowie była młodsza, Jadwiga (Jagoda). Za rautami i balami nie przepadał, a w salonach czuł się wyraźnie źle. Jego ulubioną rozrywką było stawianie pasjansów, zwłaszcza piramidy, którą przed wojną zaczęto nawet nazywać pasjansem Piłsudskiego.
Bardzo lubił pracować w nocy – często dyktował wtedy swojej żonie, krążąc po pokoju. Sam nie lubił pisać odręcznie, a musiał to robić dla utrzymania rodziny, jako że prawie całe swoje pobory przeznaczał na cele charytatywne. Powszechnie wiadomo, że marszałek nie dorobił się żadnego majątku i nie traktował swej pozycji jako lukratywnej synekury.
Piłsudski swobodnie posługiwał się językami rosyjskim, francuskim i niemieckim. Wydaje się, że nie miał zamiłowań artystycznych, choć uwielbiał poezję Juliusza Słowackiego, co zresztą wpoiła mu matka.
Przeciwnicy polityczni mieli mu za złe niezbyt rygorystyczne podejście do spraw światopoglądowych, tymczasem dla niego nie były to problemy najważniejsze. Marszałek dwukrotnie zmieniał wyznanie w celach instrumentalnych, mimo że był wierzący. Nie ingerował w sprawy wyznaniowe podkomendnych, ale też nie pozwolił sobie na utratę kontroli nad duchowieństwem w armii.
Piłsudski swobodnie posługiwał się językami rosyjskim, francuskim i niemieckim. Wydaje się, że nie miał zamiłowań artystycznych, choć uwielbiał poezję Juliusza Słowackiego, co zresztą wpoiła mu matka. Rodzina marszałka prowadziła w Belwederze życie na pół mieszczańskie, na pół ziemiańskie, bardzo skromne i naturalne, z cotygodniowymi „herbatkami”, goszczeniem najbliższych, przygotowywaniem zapraw na zimę itd. Piłsudski był bardzo rodzinny i kochał dzieci, uchodził za wzorowego ojca obydwu córek, choć wydaje się, że jego oczkiem w głowie była młodsza, Jadwiga (Jagoda). Za rautami i balami nie przepadał, a w salonach czuł się wyraźnie źle. Jego ulubioną rozrywką było stawianie pasjansów, zwłaszcza piramidy, którą przed wojną zaczęto nawet nazywać pasjansem Piłsudskiego.
Miał ogromne poczucie humoru i umiał śmiać się z siebie samego. Bardzo lubił karykatury na swój temat, zwłaszcza rysowane przez Zdzisława Czermańskiego. Mimo posądzeń o zapędy dyktatorskie, potrafił być wielkoduszny, widząc fachowość przeciwnika i szlachetność jego intencji.